Wydarzenia
Na początku grudnia 2013 r. w gminie Wiśniew, pomiędzy miejscowościami Łupiny i Kaczory, doszło do wypadku. Bohaterska postawa druha Adama Ługowskiego ze Śmiar uratowała ludzkie życie.
01.12.2013 r. koło godz. 19.30 na drodze pomiędzy Łupinami i Kaczorami doszło do groźnego wypadku. Kierowca samochodu marki Daewoo Matiz najprawdopodobniej stracił panowanie nad pojazdem i auto uderzyło w drzewo, a następnie odbiło się od niego i blokując jezdnię zaczęło się palić. Na wypadek najechał Adam Ługowski ze Śmiar a także dwaj inni mężczyźni. Ewakuowali z samochodu półprzytomnego kierowcę ratując mu życie, bo jak się zaraz okazało cały samochód stanął w płomieniach. Poszkodowany prawdopodobnie nie wydostał by się w porę o własnych siłach ponieważ pasy bezpieczeństwa oraz złamana noga uniemożliwiała szybką ewakuację.
Na miejsce przejechali strażacy z jednostek OSP z terenu Gminy Wiśniew, JRG nr 2 z Siedlec oraz policjanci z komisariatu w Skórcu. Strażacy ugasili pożar. Po kilkunastu minutach kierowcę z obrażeniami ciała karetka pogotowia zabrała do siedleckiego szpitala.
Dnia 3 stycznia 2014 roku podczas walnego zebrania sprawozdawczego OSP w Śmiarach Wójt Gminy Wiśniew – Krzysztof Kryszczuk w dowód uznania za odwagę i poświęcenie z narażeniem własnego życia i zdrowia złożył podziękowania na ręce druha Adama Ługowskiego.
Jak sam druh Adam Ługowski pamięta i opisuje zdarzenie. Poniższy wywiad pozwoli nam przybliżyć Państwu sytuację w której się znalazł.
- Ile lat służy Pan w Ochotniczej Straży Pożarnej w Śmiarach?
- Od kiedy pamiętam zawsze chciałem pomagać innym. Stało się to możliwe gdy ukończyłem 18 lat. Od 15 lat należę do ochotniczej straży pożarnej w mojej miejscowości i cieszę się, że to co robię jest pożyteczne i ważne.
- Czy doświadczenie wyniesione ze służby strażackiej miało duży wpływ na przebieg sytuacji? Momenty gdy podjął Pan decyzję o przystąpieniu do akcji ratowniczej? Czy zdawał Pan sobie sprawę z zagrożenia?
- Po części zdawałem sobie sprawę z zagrożenia, ale miałem nadzieję, że uda mi się uniknąć niebezpieczeństwa, że żaden wybuch nie nastąpi. Myślę, że to kilkunastoletnie doświadczenie, które wyniosłem z różnego rodzaju akcji ratowniczych pozwoliło mi na większe opanowanie, szybkie i skuteczne działanie, a przede wszystkim na możliwie racjonalną ocenę sytuacji..
- Jak z perspektywy czasu, tych dwóch miesięcy, widzi Pan to zdarzenie? Czy wszystko Pan pamięta?
- Tak, pamiętam wszystko. Byłem opanowany, akcja ratownicza przebiegła szybko i sprawnie. Zdołaliśmy pomóc poszkodowanemu i to jest najważniejsze.
- Co było impulsem, że ruszył Pan ratować ludzkie życie? Czy to był odruch bezwarunkowy? Czy dziś postąpił by Pan tak samo?
- Wszystko działo się bardzo szybko. Zobaczyłem zaczynający się palić samochód, trudno było na początku określić przypuszczalny zasięg wybuchu więc cofnąłem swój samochód a następnie wezwałem straż pożarną. Wraz z dwoma innymi świadkami zdarzenia ewakuowaliśmy poszkodowanego kierowcę. Dużym utrudnieniem był zacięty pas bezpieczeństwa i stan oszołomienia a nawet półprzytomności w jakim znajdowała się ofiara wypadku. Myślę, że przede wszystkim sam fakt zagrożenia ludzkiego życia był impulsem do działania. Ważną rolę odgrywał czas. Człowiek wtedy nie myśli, nie skupia się tak bardzo na swoim bezpieczeństwie tylko biegnie by pomóc. Dzisiaj, bez wahania, jak najbardziej postąpiłbym tak samo.
- Czy czuje się Pan bohaterem? Czy ma Pan jakąś satysfakcję?
- Każdy na moim miejscu postąpił by tak samo. Bohaterem, może to za duże słowo, ale na pewno mam satysfakcję z tego, że mogłem pomóc. Ratowałem ludzkie życie. Co prawda nie sam, ale między innymi dzięki mnie ten człowiek żyje.
- Wie Pan coś o losie tego chłopaka? Może widział się Pan z nim, podziękował?
- Z tego co mi wiadomo nie wyszedł jeszcze ze szpitala. Jest poturbowany, ale nie odniósł obrażeń zagrażających życiu, bądź grożących kalectwem. Widziałem się z jego rodzicami, pochodzimy z tej samej parafii, po Mszy Świętej w Śmiarach podeszli do mnie i podziękowali.
- Czy chce Pan coś przekazać, czymś podzielić się z naszymi czytelnikami? Ma Pan jakieś przesłanie?
- Przede wszystkim zachęcam do wstąpienia w szeregi ochotniczej straży pożarnej. Nie każdy ma świadomość tego jak dużo człowiek się uczy biorąc udział w akcjach ratowniczych. Nabywa umiejętności opanowania, bezpiecznych zachowań, właściwego postępowania w sytuacjach niecodziennych, niebezpiecznych i stresowych. Podkreślam to, ponieważ – niestety - niektórzy ludzie, młodzież bagatelizuje znaczenie pojęcia „bycia strażakiem w ochotniczej straży”. Jeszcze raz gorąco zachęcam. Zamiast spędzać bezużytecznie swój wolny czas możesz się dużo nauczyć, możesz pomagać, a dzięki temu mieć większe możliwości w sytuacji, gdy trzeba będzie podjąć walkę o ratowanie ludzkiego życia.
(Rozmawiała Ewa Wyrzykowska)